5 rzeczy których nauczyłam się podczas 100 postów na blogu

Piątek, piąteczek, piątunio!
Jeśli nie macie planów na dzisiejszy wieczór, to dam Wam okazję do świętowania. Ja wychylę lampkę wina w nagrodę, dołączcie do mnie.


Podczas publikacji ostatniego wpisu zorientowałam się, że właśnie licznik dobił do okrąglutkiej liczby, jaką jest 100 postów. Nie planowałam specjalnego świętowania, ale skoro już okazja sama się wytworzyła, to w sumie dlaczego nie?

Kiedy zaczęłam pisać, a było to już jakiś czas temu nie miałam pojęcia na co się porywam. Po prostu szukałam trochę ambitniejszego zajęcia na spędzanie czasu niż czytanie kolorowych czasopism z kubkiem herbaty w ręku.

Jakże się pomyliłam! Pomyliłam się w tym sensie, że prowadzenie bloga, jeśli już chcesz robić je na jako takim poziomie, to wcale nie jest najłatwiejsze zadanie na świecie sprawiające, że wpadasz w błogi relaks odpoczywając po pracy, o nie.

Ale mogę Wam powiedzieć jedno. Sprawia ogrom radości. Dlatego jeśli chcesz też otworzyć bloga, to to po prostu zrób. Serio. Dziś, teraz, po przeczytaniu tego posta. Wejdź na darmową platformę blogową i zacznij. Żebyś nie musiał sam zgłębiać tajników, podzielę się dziś z Tobą tym, czego nauczyłam się podczas tych 100 postów.

1. Nie rób przerwy




Mam z tym problem sama, wiem. Zakładasz sobie, że postanawiasz pisać dajmy na to 3 razy w tygodniu, bo wydaje ci się to rozsądną liczbą, żeby nie dać czytelnikowi na tyle długiej przerwy, żeby zapomniał jak się nazywasz, ale też nie zarzucisz bzdurnymi informacjami, bo masz czas na opracowanie publikacji. Super, jedziesz z tematem. A potem przychodzi dzień w którym nic się nie dzieje ciekawego, brakuje Ci pomysłów, albo jesteś tak przeładowany swoimi obowiązkami, że prowadzenie bloga schodzi na drugi plan, co jest zupełnie zrozumiałe. A potem siadasz i zastanawiasz się

Jeżusie rogaty, kiedy to ja ostatnio coś opublikowałam?!

Żeby się przed tym uratować, mam dla Ciebie kolejną radę.

2. Zrób plan



I nie chodzi mi o to, żebyś wyznaczał cele w postaci "będę mieć  50 milionów czytelników", choć nie powiem, takie cele też przydadzą się, żebyś wiedział dokąd zmierzasz. Niemniej jednak, takie cele pojawią się z czasem. Kiedy masz założenie, żeby zacząć zrób sobie najpierw plan. Stwórz najprostszą tabelę w excelu z planem notek. Moja wygląda tak:



Założyłam sobie, że będziemy tutaj spotykać się jak na kawie u znajomych, bo jeśli zdarzyło Ci się u mnie być, to wiesz, że uwielbiam siedzieć nad kubkiem kawy i po prostu gaworzyć o wszystkim. Do tego lubię gotować. Czasem z mniejszym, czasem z większym  efektem, ale coś tam na patelni usmażę, coś wynajdę w internecie, coś wypróbuję, coś zmienię. Do tego udało mi się zrealizować jeden z najważniejszych, dla mnie oczywiście, celów życiowych, jakim jest przeprowadzka na wieś. Bum! 3 tematy są, dlatego głównie możecie tu poczytać o jedzeniu, o domach i czasem po prostu dla rozluźnienia o głupotach, książkach, filmach.
Dlatego, jeśli postanawiasz pisać o jakiś tematach, zrób tabelę pokazującą kiedy pojawią się wpisy z danej tematyki. To cię uporządkuje i łatwiej Ci będzie po prostu usiąść  i napisać. A skąd brać pomysły?

3. Codziennie przychodzi Ci do głowy pomysł na notkę



To prawda. Jedyne czego nie robisz to tych pomysłów nie zapamiętujesz. Dlatego nie rozstaję się z notatnikiem. Kiedy prowadzę, mam dyktafon, a kiedy jestem w autobusie i nie mam możliwości z ani jednej ani drugiej metody, wysyłam do Małża smsa. Codziennie coś cię spotyka. Codziennie coś robisz, z kimś rozmawiasz, tematy przychodzą praktycznie same do głowy, musisz je spisać i wprowadzić do planu, który już stworzyłeś wcześniej.

Ja używam do tego oddzielnej zakładki w excelu, gdzie spisuję pomysły na notki, które akurat dziś mi nie pasują do publikacji, ale kiedyś ujrzą światło dzienne. Liczę, że taki zabieg pomoże mi w regularności, której tak bardzo mi brakuje.

4. Nie patrz na statystyki



To tylko narzędzie do sprawiania bólu i rozpaczy. Przynajmniej na początku. Pamiętam, jak kiedyś po 24 godzinach od publikacji liczyłam każdą odsłonę bloga. Każde wejście na stronę było dla mnie wydarzeniem. A potem przyszło załamanie, jak inni to robią, że mają pierdyliardy odsłon, a Ty masz wrażenie, że wszyscy mają Twoją stronę zablokowaną w swoich przeglądarkach. Oduczyłam się nerwowego odświeżania statystyk. Przeglądam je raz na miesiąc, bo jednak podstawową analizę musisz robić, żeby wiedzieć, czy to co robisz działa, czy nie. Ale serio, nie przywiązuj do nich tak ogromnej wagi.

5. Uodpornij się



Przede wszystkim na słowa, które nic nie wnoszą do tego co robisz. Nie przejmuj się zdaniami w postaci "i tak, ugotujesz 3 obiady i zabraknie ci pomysłu o czym pisać" to true story. Olewaj pytania w postaci "a po co Ci to?", "ale to ile można na takim blogu zarobić, co ci to daje"?

Jak napiszesz te 100 notek, to zobaczysz co Ci to daje. Że nauczysz się samodyscypliny, to jest chyba dla mnie najważniejszy punkt i jeśli to czytasz, to chciałabym Ci z miejsca podziękować, za to, że jesteś tu ze mną w tej drodze.

A skoro już w tej drodze uczestniczysz, to mam do Ciebie prośbę. Jak już ze mną tu gaworzysz przy tej kawie, a dziś przy lampce wina, miło byłoby usłyszeć co na ten temat sądzisz. Dostaję ostatnio trochę wiadomości zwrotnych, co się dzieje na blogu dobrze, co źle, co poprawić, co zostawić i nawet nie wiecie, jak bardzo wdzięczna jestem za każde słowo. Ja Cię widzę. Wiem skąd jesteś, ile masz lat, czy jesteś chłopcem czy dziewczynką, serio. Miło byłoby, gdybyście czasem się odezwali, tu na dole, w komentarzu, czy na Facebooku (klik). Nie bójcie się, tu jeszcze nikt nie dostał bana! ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz