Jak w 3 krokach zrobić pralinki

Dawno dawno temu, w zamierzchłych czasach, tak mniej więcej podstawówkowych, coś między zerówką, a pierwszą klasą, moim ulubionym jesienno-zimowym rytuałem było zasiadanie do wieczorynki z kubkiem gorącej herbaty w ręku.

Na tamte czasy był to dla mnie bardzo poważny rytuał, wyznaczający jasno porę dnia. Pamiętam jak dzisiaj telewizor stojący na charakterystycznym stojaku, do którego był kategoryczny zakaz zbliżania się. Pewnie dlatego, że był okropnie chybotliwy, więc poruszenie telewizora groziło stuprocentową katastrofą.

Tym przydługim wstępem chciałam Wam po prostu przybliżyć klimat, przez który mam absolutną słabość do mleczka skondensowanego. I choćbyście mnie przekonywali o paskudnym składzie, ogromnej ilości cukru w nim zawartej i ogólnie zgubnym wpływie na mój organizm, ja i tak będę je kochać, że względu na to wpomnienie. Dolewałam jego ogromne ilości do kubka herbaty.

Kiedy tylko znalazłam w internecie przepis na pralinki, które robi się właśnie z takiego mleczka wiedziałam, że prędzej czy później nadarzy się okazja do ich zrobienia. Za nic w świecie nie przypomnę sobie, gdzie po praz pierwszy widziałam taki przepis, ale  pierwszy raz wypróbowałam go, gdy wszystkie dziewczyny z pracy przyniosły do biura, tego samego dnia, domowe słodkości. Pralinki szybko znikały, dlatego też przygotowując bufet na imprezę nie mogło zabraknąć słodkiej części, a na niej pralinek.


Robi się je wyjątkowo prosto, acz trochę zabawy przy tym jest.

Obiecane w tytule 3 kroki to:

1. Zawartość puszki skondensowanego, koniecznie słodzonego mleka wylać na szeroką patelnię, wraz z połamaną tabliczką czekolady - jeśli robicie pralinki czekoladowe. Możecie dodać do mleczka np truskawki - wtedy wyjdą wam truskawkowe pralinki. Możecie je wykończyć roztopioną białą czekoladą - niebo w gębie.

2. Zagotować ciągle mieszając, do momentu powstania gęstej masy. Kiedy przeciągniecie po dnie patelni drewnianą łyżką, gorące mleczko nie od razu zleje się spowrotem. Odstawić do ostygnięcia, a gdy masa będzie zimna wstawić do lodówki na minimum godzinę.

3. Po godzinie wyjmujecie masę z lodówki, kiedy jej dotkniecie musi mieć konsystencję plasteliny. Formujecie kulki i obtaczacie w czym tylko chcecie i co podpowiada wam ochota na słodycze.

Najczęściej używam do obtoczenia wiórki kokosowe, kolorową posypkę do ciast, czekoladowe wiórki do ozdabiania ciast, kakao. Możecie użyć co tylko wam wyobraźnia podpowie - roztopioną czekoladę, pokruszone orzechy, pomysłów jest mnóstwo, a dokładnie tyle, ile jest gustów ;)

Najlepszym jak dotąd sposobem , przynajmniej dla mnie, okazało się masło orzechowe i pokruszone orzeszki ziemne. Aby gotowe kulki dało się łatwo otulić warstewką masła orzechowego pamiętajcie, żeby słoik z masłem nie stał w lodówce. Orzeszki ziemne kupcie w dziale z przekąskami, w każdym markecie znajdziecie je na półce z chipsami, paluszkami i tym podobnymi artykułami. Znajdźcie niesolone. Odrobinę orzechów posiekałam w pojemniku od blendera, tym z nożykami. 


Takie pralinki możecie spokojnie przygotować na imprezę, gwarantuję, że znikną. Jest to mało kłopotliwy deser, w porównaniu do wszelkiego rodzaju ciast. Bierzesz pralinkę w rękę, zjadasz na raz, sięgasz po kolejny rodzaj. Cud, miód, malina!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz