Subiektywny przegląd tygodnia #1

Pierwszy wpis z cotygodniowego cyklu co w MorrineLandzie piszczy, czyli przegląd wydarzeń zdarzeń i sytuacji napotkanych w minionym tygodniu. Czasem zabawnych, czasem mniej.
Czyli co interesowało, albo co wydarzyło się Morrine w minionym tygodniu. Przygotujcie kubek kawy/herbaty/kakauka i have fun!

PONIEDZIAŁEK
Nasz premier nauczył się angielskiego!
O tej super wiadomości dowiedziałam się od kolegi z pracy.
Po obejrzeniu i wysłuchaniu oczywiście zabrałam się za czytanie komentarzy (o ja głupia!).
To smutne, że nie umiemy się cieszyć z czyiś sukcesów. Nawet jeśli ten wywiad jest reżyserowany, to niech każdy przypomni sobie swoje pierwsze kroki z językiem obcym i spróbuje po 3 miesiącach nauki tak płynnie mówić w obcym języku. Won hejterzy. Ja tam jestem dumna! Brawo!

Uraczcie się linkiem, gdyby ktoś przegapił. Nie czytać komentarzy! ;)


WTOREK
Moim "konikiem" jest zbieranie wszelkich mitów, wierzeń i legend ludowych dotyczących jedzenia. Cała filozofia, w którą ludzie wierzą. I skąd biorą te wiadomości? 
Wtorek ubiegł mi pod znakiem filozofii dań ziębiących i rozgrzewających. I nie chodzi mi o to, że wódka rozgrzewa, bo to sprawdzone empirycznie. Ale, że ryżem jestem w stanie ochłodzić się kiedy jest mi gorąco?


ŚRODA
Tego dnia usłyszałam coś, co niejedna żona chciałaby usłyszeć od swojego Małża. Będąc w centrum handlowym Małż wyartykułował (dokładnie miało to miejsce w dziale bieliźnianym H&M) magiczne, pewnie już nigdy niepowtarzalne "To dam Ci moją kartę i Cię tu zostawię, kup co chcesz".
3 razy upewniałam się, czy dobrze słyszę. Skorzystałam, kupiłam, co chciałam.





CZWARTEK
Człowiek przychodzi do pracy i go rano raczą takim oto dowcipem:
"Grażynka, chodź zobacz co jest pod choinką. No chodź Grażyna, zobacz co tu pod choinką jest, no patrz ile kurzu tam jest no Grażyna no!"
Made my day. Wesołych świąt wszystkim Paniom życzę! Bez kurzu;)

PIĄTEK
-Wymieniłaś już opony?
-Nie.
-To na co czekasz?
-Na śnieg.
-Na kolejki u wulkanizatora chyba.

Tak mi odpowiedział kolega z pracy.
Otóż zdziwisz się, bo nie trafiłam na kolejki. Wymieniłam dziś opony. Nie pojechałam do wulkanizatora. To wulkanizator do mnie przyjechał. Małż poprosił, żeby przyjechał. Jestem oczarowana tą usługą. Przyjechałam z pracy, serwis mobilny czekał już pod moją bramą. Panowie dyspozycyjni 24h/dobę. Z terminami tylko u nich ciężko. Jakby ktoś potrzebował namiar, polecam!




4 komentarze:

  1. I ze wszystkiego, co było w H&M, kupiłaś skarpety. Różowe.
    Wyjdź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ze wszystkiego, tylko z działu bieliźnianego;)
      Nie tylko, ale to była pierwsza rzecz, jaką mu pokazałam - mina bezcenna:D

      Usuń
    2. Moja również :D

      Usuń