Gdy sezon truskawkowy był w pełni, koleżanka z pracy przyniosła ciasto z truskawkami. Zwykłe, najprostsze jakie tylko możliwe. Ucierane, gładkie, lekko wilgotne, z pysznymi owocami na wierzchu, a całośc przyprószona była cukrem pudrem.
Uważam, że to właśnie prostota tego ciasta spowodowała, że zakochałam się w nim od pierwszego kęsa. Nie byłabym sobą, gdybym nie poprosiła o przepis. Dzięki uprzejmości Edyty przepis poszedł od razu do wypróbowania. Nie mogę do dnia dzisiejszego dojśc do przyczyny, przez którą ciasto mi się nigdy nie udało. Jej wychodzi zawsze, u mnie zawsze jest jakiś problem. Albo zrobię zakalca, albo nie wyrośnie, albo za bardzo opadnie, no ogólnie w ogóle nie przypomina pierwowzoru. Ubolewając ogromnie musiałam się z przepisem pożegnać po 5 nieudanych próbach. Walczyłam dzielnie.
Wynalazłam natomiast w czeluściach internetu przepis, który zawsze mi wychodzi. Może i wam przypadnie do gustu.
Jest to niestety pierwszy wpis na tym blogu, którego nie dałam rady okrasić smacznymi zdjęciami z jednej przyczyny. To ciasto znika szybciej, niż jestem w stanie wyciągnąć aparat. Niemniej jednak przepis ten jest godny polecenia, bo korzystałam z niego już nie raz i nie dwa i za każdym razem wychodzi.
Pasuje do każdego rodzaju owoców. Robiłam już z truskawkami, gdy był na nie sezon, z wiśniami, z jabłkami i rabarbarem. Wczoraj, jak mogliście zobaczyć na filmiku (czaaaad, co?) też ze śliwkami.
Zachowało mi się jedno zdjęcie placka z rabarbarem, tutaj w tle:
A tutaj dumnie prezentuje się na paterze:
Robi się je naprawdę sprawnie, zwłaszcza jak masz mikser obrotowy, do którego wrzucasz składniki i ucierają się wręcz same, bez naszego wkładu. To ciasto to mój niezawodny sposób na gości z rodzaju „co dziś robisz, bo bym wpadła za godzinkę?" A zapraszam na kawę i ciasteczko.
To, jak proste jest jego wykonanie możecie podpatrzeć , jeszcze raz, tutaj:
Nie zawiodło mnie!
OdpowiedzUsuń