Subiektywny przegląd tygodnia #8




Gdzieś mi się podziały przeglądy i tygodnie i w ogóle mnóstwo czasu. Jak to się stało?

Regularności chyba nigdy nie dane będzie mi ogarnąć w stopniu chociażby przyzwoitym.
Mam nadzieje, ze mimo wszystko dacie rade i od czasu do czasu będziecie tu do mnie zaglądać;)

Tymczasem nadrabiając te 2 tygodnie straconego czasu, relaksując się w ostatnich godzinach weekendu, chwytajcie kakauko na dobry sen i zabierajcie się za lekturkę!

1.

Najgłośniejsza chyba wiadomość ostatnich dni to publiczny lincz w odcinkach na dziennikarzu.
Nie ma portalu, który by nie dotknął tego tematu, nie ma szanującego się blogera, który by nie skomentował, nie ma osoby, która w jakikolwiek sposób byłaby opiniotwórcza i nie wyraziłaby swojego zdania na ten temat.

Halszka, mamcia Morrine, kupująca wszelką prasę nałogowo, oznajmiła, że z racji poziomu płytkości drugiego odcinka, więcej gazety owej nie kupi.

Natomiast możecie poniżej zobaczyć mój stół hańby. 
Z pewnością można z niego wyczytać cały mój profil psychologiczny.



2. 

Najważniejsza prywatna sprawa w MorrineLandzie to fakt, że ubyło nam palacza. Małż od 2 tygodni nie miał papierosa w ustach.

Czekam na dalsze rezultaty, kibicuję i mocno trzymam kciuki.

Wy też trzymajcie koniecznie!



3.

Dzięki Jen dowiedziałam się o istnieniu choroby, o której do tej pory nie miałam zielonego pojęcia.

Jak ktoś jest rządnym wiedzy masochistą polecam obejrzeć dokument, który nominowany jest do Oskara. Link poniżej:

http://www.nytimes.com/2015/02/02/opinion/our-curse.html?_r=1

4.

Już dziś Oskary. Chętnie bym obejrzała, gdyby nie fakt, że transmisja zaczynająca się o 22 do najważniejszych rzeczy przejdzie w okolicach 1 w nocy.
Wiem, co mnie czeka w poniedziałek i z ogromnym bólem serca nie za bardzo mogę sobie pozwolić na zarwanie nocy.

Nagrywanie programu za bardzo nie ma sensu, bo jako człowiek uzależniony od internetu, jak tylko otworze oczy będę wiedziała kto zgarnął statuetki.

Trzymam kciuki za wspomnianą wyżej "Naszą klątwę".

W ogóle w takich momentach czuję dziwną integrację "z naszymi" i ucieszę się, jak ktokolwiek z Polaków otrzyma statuetkę.

5.

Do koncertów HUNTERa zostało już tak niewiele. No dni odliczam z wielką niecierpliwością na naładowanie akumulatorów.


6.

Ostatnio dostałam misji na kiełki.
Mogę je pożerać kilogramami. I jak kiedyś gustowałam jedynie w kiełkach rzodkiewki, tak teraz nie wiem o co chodzi, ale każdy rodzaj mi smakuje.

Dlatego też, łącząc przyjemne z pożytecznym stałam się szczęśliwym posiadaczem kiełkownicy. Najprostszej, jaką tylko biały człowiek mógł wymyślić. 3 plastikowe "talerze" z dziurkami. Pozwala to nawodnić kiełki, ale nie stoją cały czas w wodzie, co zapobiega zbytnim ilościom wody. Genialne w swej prostocie. No i nie babram się z ziemią, czy innymi wacikami. Cód-miód-malina!

http://ogrodniczowiniarski.pl/pl/p/Kielkownica-na-kielki/234
Ja kupiłam w OBI.


1 komentarz:

  1. Gratuluję Małżowi i trzymam kciuki! Ej - ja nie skomentowałam dziennikarza :D

    OdpowiedzUsuń