Nie polubimy się.

To definitywny koniec. Nie sądzę, żebyśmy kiedykolwiek mieli ze sobą jeszcze coś wspólnego.




Zgiń awokado.

Ja naprawdę dawałam nam mnóstwo czasu.
Wersję na ciepło odpuściłam już na wstępie. W przeciwnym razie nie dałabym nam tyle szans.

Po prostu nie da się Ciebie przyjąć w żadnej wersji. Jesteś zwyczajnie nudne, bez żadnego wyrazu.
Kompletnie żadna wersja nie poprawia Twojego wizerunku. Nawet ta, z przepisu, z którego korzystałam.



Przyznaje, że wygląd masz całkiem niezły, na tyle, że miałbyś szanse wyjść na ludzi, ale z uporem maniaka jesteś nijakie.



Trzeba Cię na siłę motywować, żebyś wykrzesał z siebie cokolwiek, ale sam żadnej inicjatywy nie wykażesz.






Najlepsze z całej pasty z awokado było jajko w koszulce.
Dlatego też żegnamy się raz na zawsze.


Adios!


8 komentarzy:

  1. Mi zimą smakowało. Teraz kupiłam i było twarde. Nic nie działało, leżało, leżało. Nie zrobiło się lepsze. Dlatego, że nie dało się zgnieść pokroiłam w drobną kosteczkę i to ostatecznie mi awokado obrzydziło. Może gdy spotkam miękkie już w sklepie kupię i zrobię pastę :)

    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje było miękkie. Nie miałam nigdy problemu z konsystencją. Problem z awokado jest z jego nijakością. Wręcz mdłością. No nie. Nie wiem co mogłoby mnie do niego przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  3. No jak to?
    Sok z limonki, świeżą kolendrę, drobno posiekaną cebulę i pomidory w kosteczkę, S+P! I zeżreć nachosami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa! No i blendowanie/mielenie to podstawowy błąd, avokado można (powinno się) tylko siekać

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozgniotłam widelcem. Czy to znaczy, że zmiażdżyłam jego wyrazisty smak?

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, że Twój przepis nie zawiera awokado! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh sh*t :D wiedziałam, że coś nie gra z tym guacamole

    OdpowiedzUsuń